Cierpienia zwierząt: Kilkadziesiąt tysięcy rumuńskich koni czeka śmierć

Od miesiąca setki bezpańskich koni włóczą się po ulicach i parkach największych miast Rumunii. Wiele z nich jest zagłodzonych i ledwie chodzi. Inne nie zdołały już się podnieść i leżą martwe.
Konie z Galati, przeraźliwie chude, poranione od wielokrotnego bicia, zostaną niebawem wysłane do rzeźni, jeśli ktoś się o nie nie upomni lub nie zaoferuje im nowego domu. Ale w kraju, gdzie około miliona tych zwierząt uznano oficjalnie za anachronizm, mało kto się nimi interesuje. Niektórzy właściciele uznali, że taniej jest wyrzucić je niż trzymać. Karmienie konia kosztuje obecnie równowartość około 80 funtów miesięcznie, wielu mieszkańców wsi zarabia zaś zaledwie równowartość 50 funtów na miesiąc.
Nie mogą pomóc...
– Ludziom zależy tylko na tym, żeby wyeksploatować zwierzę – mówi Corina Daniela Grigore, szefowa Help Labus, grupy opiekującej się zwierzętami w Galati, gdzie znajduje się ogromna huta należąca do Mittala. – Uważają, że jeśli z konia nie ma już żadnego pożytku, mogą go po prostu puścić wolno. Pani Grigore dodaje, iż władze mają problem ze względu na skalę zjawiska i zwracają się o pomoc do organizacji pozarządowych. – Dostaliśmy telefon, że przy hucie jest chory koń. Musieliśmy wynająć ciężarówkę, aby go zabrać i opiekowaliśmy się nim przez cztery dni, ale miał tak poranione nogi, że nie mógł stać. Mogliśmy tylko patrzeć, jak zdycha.
Policja, która zaczęła egzekwować zakaz poruszania się furmanek po głównych drogach, twierdzi, że działa pod presją Unii Europejskiej. Jednocześnie przypisuje zaprzęgom konnym 10 procent z 8400 poważnych wypadków drogowych, jakie zdarzyły się w zeszłym roku w Rumunii.
Główny komisarz Carol Varna, szef drogówki, mówi, że skonfiskowano już ponad 1000 konnych pojazdów. – Niektórzy właściciele po prostu porzucają swoje konie, kiedy już nie mogą sobie pozwolić na ich utrzymanie. W zeszłym miesiącu co najmniej 15 zwierząt znaleziono w centrum Bukaresztu.
W innych miejscach kraju zwierzęta te są wpychane do rowów i tłuczone drągami na śmierć. Kiedy telewizja pokazała bezpańskie konie zdychające na śniegu, 200 tysięcy ludzi podpisało petycję wzywającą do powołania instytucji rządowej, która zaopiekowałaby się końmi. Calin Alexandru, weterynarz koordynująca wysiłki władz zmierzające do uporania się z tym problemem, mówi, że nie jest łatwo znaleźć dla nich nowe schronienie. – Widzimy coraz więcej takich zwierząt i nie możemy znaleźć ich właścicieli.
Grzywny nie rozwiążą problemu
W odpowiedzi na liczne protesty rząd wprowadza surowe grzywny i kary więzienia dla osób bijących lub porzucających konie. Ale właściciele, którym w razie przyłapania na głównej drodze grozi grzywna do 100 funtów i konfiskata całego pojazdu razem ze zwierzęciem, uważają, że to koniec ich dotychczasowego życia. 25-letni Vasile Andresana mówi, iż od czasu, gdy policja zaczęła kontrolować drogi w okolicach jego rodzinnego miasta Roman na północnym wschodzie kraju, nie ma innego wyjścia, jak pozbyć się swego konia. – Utrzymywałem się ze zbiórki drewna w lesie, które potem sprzedawałem, ale władze wprowadziły te przepisy pod naciskiem Unii. Przez jakiś czas wszyscy je lekceważyli, ale w końcu policja zaczęła ich przestrzegać i okazało się, że po wielu drogach nie mogę już jeździć. Nie zastanowili się dobrze nad skutkami – martwi się Andresana.
Jego żona, 23-letnia Miheala, opowiada, że jeden z ich sąsiadów nadal trzyma konia, ale tylko dlatego, że nie może się go legalnie pozbyć. – To skóra i kości, a on jeszcze cały czas go tłucze. Nie jest mu już potrzebny, więc się wścieka, ale to przecież nie konia wina.
John Ross, brytyjski jeździec organizujący w Transylwanii wakacje w siodle, uważa, że policja zbyt pochopnie obwinia konie o wysoką liczbę wypadków na drogach. – Ten zakaz wprowadzono cichaczem i teraz w niektórych wioskach rolnicy nie mają jak dojechać do swoich pól.
Autor: Gethin Chamberlain, źródło: The Daily Telegraph, tłumaczenie: Onet.pl, fot. Patryk Arłamowski
Wysłano dnia 12-03-2008 przez Gethin Chamberlain
Oceny artykułu

Re: Kilkadziesiąt tysięcy rumuńskich koni czeka śmierć tak to prawda kocham konie i najchętniej wszystkie bym z tamtąd zabrała ale musiała bym być milionerką żeby móc je wszystkie wyżywić...mam nadzieję żę takżę mi odpiszesz
To okropne co oni z tymi końmi robią...jak można bić konia albo go po prostu wyrzucić???to bez sensu.Pisaliście że konie są nielegalnie wyrzucane...czy można je wziąć do domu czy wyrobić paszport i przewieść przez granicę???proszę moglibyście mi odpisać na gadu-gadu :2548531 ????? Z GóRY DZIęKUJę
Jakoś wszędzie ceny rosną i sobie wszyscy jakoś radzą.Bambry z tych rumunów i tyle.Jakby byli inteligentniejsi to sprzedały by je platfusy.Może i nie miały papierów ale wszystko da się załatwić jak się chce. Tyle,że się palantom nie chce.Istotne już nie jest to że biedne zwierzęta charowały na nich przez całe swoje marne życie.
Nasz kochany, cywilizowany XXI wiek, a my jesteśmy poruszeni jak słuchamy o II WŚ na historii, a dzisiaj to piekło jest nadal obecne w rozmaitych formach
http://koralika.photoblog.pl Wstrząsające. to po pierwsze. A po drugie... jakoś sobie radzili setki lat a teraz wprowadzono takie coś... co utrudnia życie ludziom a do tego - skazuje zwierzęta na cierpienie i śmierć...
tak jakby nikt się nie przyjrzał temu, jaka tam jest hm, sytuacja...